Wczoraj (18 sierpnia) widziałem w telewizji Jerzego Borowczaka. Ten bohater sierpnia, radny gdański, mówił o obchodach trzydziestej rocznicy gdańskiego sierpnia. Jego wypowiedź pełna była bólu, rezygnacji i goryczy. Mówił, że może nie warto obchodzić tej rocznicy, skoro bohaterów tamtych czasów spotykają gwizdy i buczenie. Może nie warto obchodzić tej rocznicy, skoro niektórzy próbują na siłę ją zawłaszczyć dla celów politycznych.

Jurku, doskonale rozumiem Twoją gorycz. Pamiętam, że jak dwa lata temu, też podczas obchodów rocznicy sierpnia, działacze dzisiejszej Solidarności wybuczeli Bogdana Borusewicza, przeżyłem szok. Jak to możliwe – pomyślałem – że członkowie Solidarności obrażają swym chamskim zachowaniem człowieka, który był jednym z głównych architektów Sierpnia?

Ale, Jurku, nie można myśleć w ten sposób. Nie można oddawać Sierpnia, naszego dziedzictwa. Bowiem nie jest to dziedzictwo jednej partii politycznej, jednego związku zawodowego. To jest dziedzictwo nas wszystkich. I nie możemy rejterować w zderzeniu z chamstwem.

Bądź ponad to. I przypomnij sobie piękny wiersz Adama Mickiewicza, jakże niestety prawdziwy.

Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.