Dziękuję Panu Piotrowi Markiewiczowi za kilka słów komentarza na moim blogu. Pan Markiewicz stawia mi kilka zarzutów i pytań. Pisze, że „pomnik kindetransportów za tak duże pieniądze to nic innego jak ich marnotrawienie”. Ta konstatacja jest także pytaniem o zasadność stawiania pomników. Ale – mam nadzieję – tego akurat tłumaczyć nie muszę. Pomniki stawia się aby upamiętnić wielkich ludzi lub ważne zdarzenia historyczne.

Ten akurat pomnik przypomina nie tylko o wielkiej traumie niewinnych dzieci. Przypomina także o wspaniałej tradycji naszego miasta. Przypomina, że Gdańsk to miasto, w którym w symbiozie żyli ludzie wielu narodowości i wielu religii.

Pomniki na trwale wpisują się w krajobraz miasta. Zarówno ten mentalny, jak i ten codzienny. Ten pozwala kultywować pamięć o skomplikowanej historii Gdańska. Ale też wpisuje się w naszą codzienność. Proszę pójść pod ten pomnik i przez chwilę poobserwować – on zachęca do refleksji, do zadumy, ale też staje się miejscem spotkań gdańszczan. A małe dzieci zatrzymują się, bo widzą inne dzieci odlane w brązie.

Pan Markiewicz pisze dalej; „wokół pomnika krąży tyle mitów i opowieści”. Jeśli to prawda, znaczy tylko tyle, że nie jesteśmy wszyscy tak do końca zdrowi. Wszędzie węszymy spiski („kto, ile i za co zainkasował”). Wszędzie dopatrujemy się szwindli, nieuczciwości. Nie jest to najzdrowsze podejście do życia.

Oczywiście pomniki, jak wszystko, kosztują. I to kosztują niemało. Pan Markiewicz pisze; „Proszę przedstawić, nawet na tym blogu, szczegółowy kosztorys na co dokładnie poszło te 860 tys. przy okazji budowy tego pomnika (kto, ile i za co zainkasował) to może uznam, że się mylę i że faktycznie warto było wydać taką kwotę”.

Proszę bardzo – nie mam nic do ukrycia.
Koszty przygotowania, projektów, spedycji i opłata celna (tzw. SAD) – 87.684 zł
Koszt wykonania modeli, odlewów w brązie i transport do Gdańska – zakres umowy z autorem pomnika Frankiem Meislerem (nota bene to światowej sławy rzeźbiarz urodzony w Gdańsku, który jako dziecko brał udział w kindertransporcie) – 861.793 zł
Czyli razem – 949.477 zł.
Czy to jest drogo? Pomnik Ojca Świętego w Częstochowie kosztował podobnie. Koszt planowanego w Zielonej Górze Pomnika Bachusa szacuje się na 800 tys. do 1,5 miliona złotych. Pomnik Henryka Sienkiewicza w Kielcach ma kosztować około 3 milionów. Pomnik Piłsudskiego w Krakowie blisko 2 miliony. Samo odlanie szczecińskiego pomnika Sediny Menzla to koszt około 2,5 miliona złotych.
Zresztą nie tylko u nas. W słowackim Presowie stanie wielka figura Chrystusa – koszt około 660 tysięcy dolarów. A pomnik ofiar zamachów bombowych w Londynie to koszt miliona funtów.

Czy pamięć i tożsamość zawsze powinno przeliczać się na pieniądze?

Pragnę też przypomnieć, że Miasto w roku 2006 sfinansowało też pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego. Teraz remontuje pomnik na Westerplatte (bagatela, blisko 400 tysięcy złotych).

Miasto to nie tylko drogi, mosty, parki – to także pomniki właśnie. One mówią nam o tożsamości mieszkańców, są świadectwem ich pamięci. A wkład społeczności żydowskiej w historię Gdańska nie jest mniej ważny, niż wkład polski, szkocki, niderlandzki czy niemiecki. Dopiero one wszystkie razem stanowią całość naszej tradycji.