W ciągu kilku ostatnich kilku dni nastąpiło coś niezwykle niepokojącego. Oto w niektórych mediach – a także, niestety, na niektórych ambonach – pojawiły się głosy, które części Polakom odmawiają moralnego prawa do żałoby. Powiedzieć, że jest to skandaliczna uzurpacja, to wykazać się niezwykłą delikatnością.

„Nie mają prawa obnosić się z żałobą ci, którzy krytykowali prezydenta Kaczyńskiego” – czytam i przecieram oczy z niedowierzaniem. „To obłudny, fałszywy żal” – słyszę i rośnie moja irytacja.

Należałem do wcale pokaźnej grupy oponentów politycznych Lecha Kaczyńskiego oraz jego formacji politycznej. Ale czy to znaczy, że życzyłem Mu śmierci? Czy to znaczy, że w skrytości ducha cieszę się z Jego śmierci? Na Boga! Takie oskarżenia może stawiać tylko idiota. Albo ktoś, kto z całym cynizmem uprawia moralny szantaż.

Lech Kaczyńskim był politykiem, był prezydentem Rzeczpospolitej. Był więc osobą publiczną. Każda osoba publiczna, każdy polityk musi brać pod uwagę fakt, że nie wszyscy muszą zgadzać się z jego koncepcjami, z proponowanymi przez niego rozwiązaniami. Wreszcie z jego wizją Polski. I to w demokracji jest naturalne.

Powtarzam – byłem oponentem politycznym Lecha Kaczyńskiego. Ale w niczym nie odbiera mi to prawa do wspominania Go jako ciepłego człowieka, jako wspaniałego, choć wymagającego wykładowcy akademickiego. Nie odbiera mi to prawa do autentycznej, szczerej żałoby po Nim. Bo mimo wielu różnic, był to prezydent mojego kraju, Polski.

Nikt nie ma prawa odmówić szczerości żalu i żałoby dziennikarzom, którzy za życia prezydenta Kaczyńskiego krytykowali jego decyzje. Bo taka jest rola mediów w demokratycznym świecie – patrzeć politykom na ręce.

W ostatnim numerze (choć, niestety nie tyle ostatnim, a najnowszym) „Gazety Polskiej” przeczytałem kuriozalny wiersz Marcina Wolskiego. Wiersz zatytułowany „Na śmierć prezydenta Kaczyńskiego”. Utwór ten autor dedykował mediom. Czytam;

„Na kolana łajdaki, sypać popiół na głowę
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!”

Zdumiewająca logika. Zdumiewająca pewność siebie. Niepojęta uzurpacja. Oto Marcin Wolski – jedyna wyrocznia w sprawach moralnych!

Prawdę mówiąc to nad Pana wierszem winniśmy pochylić się ze „wstydu minutą”.