Ostatni powrót Arama
Wróciłeś do domu, Aramie. Wróciłeś do swojej wspaniałej rodziny, do przyjaciół, do Gdańska. W ten słoneczny dzień witały Cię tysiące Twoich przyjaciół. Tysiące ludzi, dla których byłeś ważny. Wśród nich także Twój duchowy wychowawca dominikanin ojciec Ludwik Wiśniewski.
Żywiołem człowieczego losu jest opowieść. Upostaciowaniem opowieści jest mit. Każde pokolenie ma swoje mity. To one kształtują osobowości, poglądy i skalę wyznawanych wartości. To one decydują o życiowych wyborach. Dla mojego pokolenia takim mitem jest opowieść o gdańskim sierpniu.
Nie zapomnimy, że to właśnie Ty z Maćkiem Grzywaczewskim wypisaliście na wielkiej sklejce 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego.
Opowiadano mi, że ostatniego dnia strajku sierpniowego, tuż po podpisaniu historycznych porozumień, wychodząc ze stoczni powiedziałeś bezradnie; „Teraz, gdy strajk się skończył, co będziemy robili?”. Dziś mogę strawestować te Twoje słowa; „Teraz, gdy nie ma Arama, co będziemy robili?”.
Aramie, teraz gdy nas opuściłeś, co będziemy robili?
Byłeś nam potrzebny. Nam, swoim przyjaciołom, nam Gdańszczanom, i nam Polakom.
Dla mojego pokolenia, pokolenia urodzonych w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, Ty i Twoi przyjaciele z opozycji demokratycznej, z Ruchu Młodej Polski, byliście bardzo ważni. Byliście dla nas punktem odniesienia. Przejmowaliśmy od Was wzorce postaw moralnych. Przejmowaliśmy Wasze marzenia i sny.
Nie jesteś pierwszym z tej grupy, którzy odeszli. Wcześniej odszedł Irek Gust i Darek Kobzdej. Twoja ostatnia droga po Gdańsku wiodła zresztą obok placu imienia Darka.
Będzie nam brakowało Twoich pięknych snów, Aramie. Może nie wszystkie z tych Twoich snów były realne, jak to ze snami bywa, ale były piękne. A Ty najlepiej wiedziałeś, że śnić o rzeczach pięknych, dążyć do dobra i piękna nawet wbrew wszystkim jest naszym obowiązkiem.
Będzie nam brakowało snu o ocaleniu stoczniowych dźwigów górujących nas Gdańskiem. Bo zaiste trudno wyobrazić sobie pejzaż naszego miasta bez ich dostojeństwa. Zawsze, kiedy będziemy je widzieli, będziemy widzieli Ciebie.
Twego snu o odpowiedzialnych i prawych politykach, dla których dobro kraju jest wartością nadrzędną.
Będzie nam brakowało Twojej wrażliwości na zasady, na pryncypia. Potrafiłeś o tych sprawach mówić normalnie, bez zadęcia. A to wielka sztuka.
Aramie, gdybym miał Ciebie scharakteryzować tylko dwoma słowami, powiedziałbym że byłeś człowiekiem dzielnym i prawym.
Twoje dzielność nie ograniczała się do tego, że w czasach komunizmu potrafiłeś mówić nie. A to ważne, w tamtych latach, w latach siedemdziesiątych, niewielu było na to stać. Ale wykazałeś się też wielką dzielnością w życiu codziennym. Wtedy, gdy okazało się, że Twój i Małgosi syn Antek dotknięty jest autyzmem. Przyjęliście to z pokorą. Zaangażowaliście się w pomoc innym rodzinom dzieci autystycznych. Stało się to dla Ciebie i Małgosi życiową pasją.
Małgosiu, twoje jedno dzielne serce będzie teraz musiało przenieść wszystkie talenty, które dotąd były Waszym wspólnym dziełem!
Małgosiu, my – przyjaciele twojego Arama – nie zostawimy Cię samej.
Aramie, Twoja prawość to przede wszystkim to, że nie dałeś się do końca wciągnąć przez doraźną politykę. Wszedłeś do polityki, ale pozostałeś sobą. Mało Cię interesowały doraźne podchody i walki wewnętrzne. Zawsze pamiętałeś skąd wyszedłeś. Nigdy nie zapomniałeś o wartościach, jakie wyznawałeś, jakie były Twoją życiową busolą. Ze swobodą i taktem poruszałeś się po meandrach polityki historycznej, byłeś autorem nowego projektu ustawy o IPN, która starał się ucywilizować tę instytucję.
Jeden z naszych wspólnych przyjaciół na wieść o katastrofie pod Smoleńskiem zadzwonił na Twoją komórkę. Miał nadzieję, że spóźniłeś się na ten samolot. Beznamiętny, automatyczny głos odpowiedział – „abonent poza zasięgiem”.
Jesteś dziś poza zasięgiem. Ale kiedy spotkamy się na tamtym świecie powiem Ci; „Miałeś Aramie wspaniałe rodzeństwo, wspaniałą, kochającą żonę, rodzinę, przyjaciół. Żyłeś w otoczony miłością”.
Miałeś piękne życie Aramie. Szkoda, że tak krótkie.
Kiedy umierają przyjaciele świat kurczy się do rozmiarów łzy.
I tych łez nie powinniśmy się wstydzić.
There's 1 Comment
Ja bym chciał zostać mitem dla swojego pokolenia – 1990 – 1999 , tak przeżyć swoje życie ,by zostać tu legendą . A pani Małgorzata to bardzo miła kobieta . Pozdrawiam ją 🙂