„ESC przygniata radnych” – ostrzega dodatek lokalny „Gazety Wyborczej”. „ECS musi mieć siedemnaście milionów złotych rocznie na utrzymanie” – wtóruje „Polska The Times Dziennik Bałtycki”. Tenże „Dziennik” ogłasza z „troską”, że „ECS zarobi na siebie tylko w jednej czwartej”….

Przecieram oczy. Gdzie ja jestem? Czy żyję w mieście z aspiracjami, świadomym swojej Wielkiej Historii i wierzącym w Wielką Przyszłość?

Otwieram ogólnokrajową „Gazetę Wyborczą” z 29 stycznia. Czytam wielki, tryumfalny tytuł artykułu: „6 muzeów dla Warszawy”. W artykule warszawski dziennikarz bez cienia wątpliwości, z dumą wręcz pisze„Gdyby policzyć w Warszawie wszystkie obiekty muzealne, które są już realizowane albo w przygotowaniu, okazałoby się, że mówimy o inwestycjach wartych blisko 2 mld zł!”.

*

Europejskie Centrum Solidarności wywołuje w Gdańsku różne emocje. Od pełnego podziwu, przez akceptację, po sprzeciw. W Warszawie pewnie też opinie dotyczące budowy kolejnych muzeów są różne. Jednak media z dumą ogłaszają budowę za 2 miliardy złotych (!) sześciu muzeów tj. : Centrum Nauki „Kopernik”, Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Fryderyka Chopina, Muzeum Historii Żydów Polskich, Muzeum Historii Polski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Czy różnimy się więc poziomem aspiracji?

*

Jestem pomysłodawcą budowy Europejskiego Centrum Solidarności i nigdy nie próbowałem tego ukrywać, wręcz przeciwnie. Już w 1997 roku zaproponowałem budowę „Muzeum Solidarności” i konsekwentnie rozwijam ten projekt. Liczę, że w 2010 roku rozpoczną się prace budowlane, a grono niedowiarków z miesiąca na miesiąc będzie maleć, bo czyż Solidarności nie należy się pamięć?

Ale cofnijmy się do początku. Po co nam w ogóle ECS, pytają niektórzy?

Po pierwsze – Sierpień’80, „Solidarność” i Lech Wałęsa to naturalna marka Gdańska. Gdańsk to Miasto Wolności i Solidarności. To nasza tożsamość i nasza duma. „Solidarność” to zwycięstwo i narodowy sukces, a nie kolejna przegrana i okupione licznymi ofiarami powstanie narodowe. Europejskie Centrum Solidarności o tym będzie opowiadać i zawsze już przypominać Tobie, Twoim dzieciom, wnukom i prawnukom…
Gdyby nie ECS, anonimowi świadkowie – bohaterowie „Solidarności” ze Stoczni – zostaną zapomniani, a ich wkład nigdy nie zostanie doceniony.

Po drugie – ECS to muzeum i ośrodek naukowo-badawczy; biblioteka, archiwum, sala konferencyjna, wystawiennicza i koncertowa na 430 osób, dwie sale konferencyjno-szkoleniowe, księgarnia, kafeteria, miejsce spotkań ludzi ciekawych. ECS to nie zakład usługowy czy produkcyjny do zarabiania pieniędzy. Gdyby tak było, Unia Europejska nie przeznaczyłaby kilkudziesięciu milionów euro na wsparcie gdańskiego projektu. Proszę, aby ECS-u nie oceniać przez pryzmat zwulgaryzowanej wersji liberalizmu ekonomicznego.

Po trzecie – budynek ECS będzie pierwszą i najnowocześniejszą budowlą muzealną wzniesioną w Gdańsku w XXI wieku. To nie będzie kopia spichlerzy czy kamieniczek, jak chcieliby tego niektórzy „miłośnicy kopiowania historii architektury”.

Po czwarte – ECS będzie ambasadorem Gdańska i Polski w świecie. To będzie bardzo międzynarodowa w swoich kontaktach i celach instytucja kultury. Wolność i Solidarność – te dwie wartości są i będą przesłaniem ideowym działalności ECS. Wierzę, że te dwie wartości będą w XXI wieku nadal najważniejsze dla cywilizacji euroamerykańskiej.

Po piąte – w 2009 roku funkcjonowanie Muzeum Powstania Warszawskiego kosztowało 17 milionów złotych. Funkcjonowanie ECS po 2013 r. może kosztować (według wstępnych obliczeń) 17 milionów złotych. Jednak nie będzie to jedynie koszt Miasta. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma przekazywać 6 milionów, Miasto Gdańsk również 6 milionów, Województwo Pomorskie 1,3 miliona. Przychody wypracowane przez ECS mają wynieść 3,7 milionów złotych.

Po szóste – proszę nie przeciwstawiać budowy ECS-u – budowie dróg. 63% wszystkich wydatków inwestycyjnych, które miasto poniesie w latach 2009-2013 będzie przeznaczonych na rozbudowę dróg! Inwestycje w kulturę są potrzebne. Nie będę tej oczywistości udowadniał.
Po siódme – jeśli Centrum „Solidarności” nie zostanie zbudowane teraz, przez naszą generację, wątpię aby zrobiły to nasze dzieci i wnuki. Nie możemy dopuścić do przerwania ciągłości w przekazie „kodu solidarnościowego” nowym rocznikom gdańszczan.

Na koniec.

To, co uważam powinno być obecnie dla nas najważniejsze, to dążenie z determinacją do przywrócenia wcześniej obiecanej wysokości dotacji z Unii Europejskiej. Gdańskowi obiecano aż 188 milionów złotych dotacji. Teraz oferuje się 140 milionów. Całkowity szacunkowy koszt budowy siedziby Europejskiego Centrum Solidarności to 292 miliony złotych. Faktyczny koszt budowy poznamy po przetargu, liczę, że będzie niższy.

Mam nadzieję, że niektórych choć trochę przekonałem do tego, że upamiętnienie idei wolnościowej i niespotykanego w swojej skali 10-milionowego ruchu obywatelskiego „Solidarność”, który narodził się w Gdańsku 30 lat temu się opłaca i mimo nierzadkiej krytyki warto do tego dążyć.