fot. Maciej Kosycarz
fot. Maciej Kosycarz

Hura! Jest! Dziś o 8.25 moja rodzina się powiększyła! Urodziła się nasza druga córka – Tereska. Waży 2780 gramów, mierzy 49 centymetrów. Wieka radość i ulga!

Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że moja żona Magda jest w ciąży moja radość nie miała granic. Oczywiście wiedziałem, że drugie dziecko stawia przed nami poważne wyzwania. Najpoważniejsze z nich to starsza córka Antonina, dotąd otoczona miłością jedynaczka, którą trzeba było oswoić z myślą, że nie będzie już miała monopolu na rodzicielską miłość, że pojawi się siostrzyczka.

No i oczywiście świadomość, że – szczególnie w okresie ciąży Magdy – rodzina wymaga więcej czasu. A tego w mojej pracy nigdy nie ma w nadmiarze. Ale starałem się wykroić go jak najwięcej. Każdą wolną chwilę poświęcałem moim kobietom.

pawel_adamowicz_z_tereska
fot. Maciej Kosycarz

Oprócz radości te urodziny spowodowały też ogromną ulgę. A to dlatego, że ciąża niestety nie przebiegała najlepiej. Były komplikacje. Jeszcze w okresie Wielkiej Nocy lekarze zastanawiali się, czy Magdy nie wziąć do szpitala. Ale w końcu wszystko się unormowało i spokojnie czekaliśmy na termin porodu, na 25-26 maja.

I nagle w poniedziałek znowu wystąpiły komplikacje. Magda wylądowała w szpitalu. Odezwały się nerwy. Bo strach rodzi się zawsze, gdy coś idzie nie do końca „normalnie". A jeszcze w dodatku w domu nic nie przygotowane – nie ma miejsca na łóżeczko i tak dalej. Musiałem więc w poniedziałek odwołać trzy spotkania, zakasać rękawy i zabrać się za sprzątanie – ksiązki pakować w kartony, przesuwać meble. Jednym słowem robić miejsce dla nowego członka rodziny, dla maleńkiej Teresy.

Między innymi odwołałem swój udział w uroczystych obchodach Dnia Strażaka. Poprosiłem mojego zastępcę Wiesława Bielawskiego by mnie zastąpił. I Bielawski w sposób zabawny wytłumaczył strażakom moją nieobecność. „Pan prezydent niespodziewanie został wezwany do akcji pod kryptonimem szczęśliwe rozwiązanie – powiedział. – Wiadomo, że mężczyznom w takim momencie zazwyczaj pali się grunt pod nogami, ale mam nadzieję, że wasza interwencja nie będzie potrzebna."

Teraz jest już po wszystkim. Pomoc strażaków nie była potrzebna. Witaj Teresko!