W piątkową noc opuszczałem nasz stadion jako jeden z ostatnich kibiców. Rozmowy, podsumowania gdańskiego epizodu Euro’12 ciągnęły się długo. Radość i satysfakcja mieszały się z nutką smutku, że to już koniec tej wspaniałej imprezy w Gdańsku.
Od startu przygotowań do zmagań o nominację do grupy miast gospodarzy aż do pierwszego gwizdka meczu Hiszpania-Włochy minęło sześć lat i osiem miesięcy!
Trudno uwierzyć, ale rozpoczęliśmy te starania w listopadzie 2004 roku. A 1 grudnia 2004 napisałem do Michała Listkiewicza, ówczesnego szefa PZPN, a w nim „w imieniu gdańszczan pragnę poinformować, że wyrażamy chęć i gotowość współorganizacji piłkarskich Mistrzostw Europy w 2012 roku”.
Wspólny sukces
Dziś z perspektywy czterech meczów rozegranych w Gdańsku możemy stwierdzić, bez cienia płytkiego tryumfalizmu, że my, gdańszczanie odnieśliśmy wielki sukces. Mamy satysfakcję czytając i słuchając ciepłych, a niekiedy i entuzjastycznych opinii zagranicznych kibiców i dziennikarzy o gdańskiej organizacji turnieju oraz o przyjaznej atmosferze panującej w mieście.
Powiedzmy szczerze, ze ciągle wielu z nas ma nieuzasadnione niczym, zaniżone poczucie własnej wartości. Mamy kompleksy. Jesteśmy niedowartościowani zarówno indywidualnie, jak i jako społeczeństwo. Często mamy kłopoty z realistyczną oceną własnych osiągnięć. Podobnie z naszymi osiągnięciami wspólnymi, jako mieszkańców miasta, czy obywateli państwa. Raczej skrytykujemy nasze dziecko, współpracownika, czy współobywatele niż pochwalimy czy docenimy.
Ale dziś spróbujmy ocenić samych siebie inaczej, realistycznie. I powiedzieć, że Euro to nasz wielki sukces!
Grać razem do jednej bramki
Sukces był możliwy tylko dlatego, że graliśmy razem, do jednej bramki. Wielki cel – Euro – zmobilizował nas do wspólnego działania. I choć my Polacy w grze zespołowej nie jesteśmy najlepsi, to jednak przełamaliśmy się i większość z nas pracowała na wspólny cel. Wolontariusze, urzędnicy gdańskiego samorządu i administracji województwa, przeróżne inspekcje i urzędy, przedsiębiorcy ze Społecznego Komitetu Wsparcia Euro, dziennikarze, działacze sportowi, firmy budowlane, straż pożarna, policja, ABW, straż miejska… lista mogłaby być jeszcze długa.
Oczywiście nie obyło się bez zgrzytów, rywalizacji o prestiż, ale te problemy były naprawdę niewielkie, marginalne. I udało się zorganizować w Gdańsku turniej na wysokim poziomie. Takie są oceny nie tylko UEFA i rządowego centrum turnieju, ale i naszych gości z kraju i zagranicy.
Co po Euro?
To coraz częściej zadawane pytanie. Zadawane trochę ze smutkiem, że piłkarska fiesta już się skończyła. Ale i z nadzieją, że kapitał społecznego zaangażowania i zaufania, że mobilizacja wokół unowocześnienia Gdańska nie wygaśnie wraz z zakończeniem Euro.
Nie wygaśnie. Będziemy kończyli rozpoczęte inwestycje, jak ulicę Słowackiego, Trasę Sucharskiego do Obwodnicy Południowej. Do wykończenia został też gmach Teatru Szekspirowskiego i Europejskiego Centrum Solidarności. Zaczniemy budowę nowej trasy tramwajowej z Kartuskiej do Myśliwskiej na Piecki Migowo. Kończąc jedne i rozpoczynając inne inwestycje rozpoczęliśmy już prace nad projektami inwestycji, które będziemy realizować w latach 2015-2020.
Sukces Euro jest silną przepustką dla Gdańska do gry w wyższej lidze miast europejskich. Mamy uzasadnione nadzieje na wzrost w najbliższych latach liczby przyjazdów zagranicznych turystów. A także większego napływu zagranicznych inwestycji – a więc miejsc pracy.
Jestem przekonany, że sukces Euro nie tylko stanie się nową cezurą w historii Gdańska, ale przyniesie wiele pozytywnych, długofalowych skutków dla naszego miasta.
Dziękuję Wam wszystkim
Przy tak wielkim sukcesie tak niezwykle skomplikowanej imprezy moje podziękowania kieruję do wszystkich gdańszczan, do wszystkich mieszkańców Metropolii Gdańskiej. Za gorące i otwarte przyjęcie naszych gości. Dziękuję za Waszą cierpliwość i wyrozumiałość wobec utrudnień powstałych w czasie realizowanych budów drogowych. Dziękuję za udekorowane samochody, okna i balkony. Dziękuję każdej i każdemu w Was, którzy w choć niewielkim zakresie dołożyli swój udział w osiągnięciu powodzenia Euro.
Dziękuję bardzo wielu osobom, które od listopada 2004, aż do końca czerwca 2012 uczestniczyli w różnych etapach przygotowań Gdańska. Najpierw jako miasta kandydata, a później, po szczęśliwym losowaniu w Cardiff, byli zaangażowani w przygotowanie i realizację inwestycji oraz działań organizacyjnych turnieju. Dla Euro i podczas Euro pracowało u nas tysiące ludzi. Dziś nie wymieniam żadnych nazwisk, mam je w głowie – to bardzo długa lista. W najbliższym czasie będę im dziękował.
Przygoda z Euro skończyła się. Nasze marzenie z 2004 roku spełniło się. Realizujmy wspólnie kolejne nasze gdańskie marzenia. Bo naprawdę jesteśmy w tym dobrzy.
5 komentarzy
Miałem okazję obsługiwania
turystów niemieckojęzycznych i wszyscy byli zauroczeni Polską i
Polakami. Te ostatnie 3 dni pobytu Greków i Niemców i innych narodowości
były festiwalem radości i serdeczności młodzieży . Ja już stary
człowiek pierwszy raz coś takiego widziałem. Jednak stać Polaków na
wspaniałą serdeczność ! Też Polacy umieją się fantastycznie bawić.Ta atmosfera pozwala nam wszystkim uwierzyć w radośc bycia obywatelem tego pieknego mojego Miasta Gdańsk
Mam nadzieje, że w przyszłości spotkam na mieście tak fajnych i pozytywnie nakręconych ludzi jak w czasie Euro.Poznani przeze mnie ludzie podczas tego turnieju naprawdę pomimo wielkiego zmęczenia potrafili wnieść tyle pozytywnych emocji, że uśmiech nie znikał z twarzy nikogo. Już teraz brakuje mi tego ogromu wydarzeń i wszystkiego pozytywnego czego doświadczyłam w czasie tego niezwykłego czasu.
zamiast się epatować, że jakiś zagraniczny chłopina
pochwalił to dziwowisko (za rok zapomnie gdzie był)
powinniście –
przywlec za kudły przed sąd złodziei – 2 satki pływają
pod biało-czerwoną, gdzie jest reszta ?
słownie -DWA , po co nam morze?
stadion wystarczy
już nigdy nie będziesz ich miała, teraz z resztą narodu będziesz harować na spłatę tych niebotycznych rachunków, a jak to lubisz, to –
weź kredyt (kilkaset tysięcy)
i pojedź do Las Vegas i też pisz takie farmazony „jak było fajnie”
Nie bardzo wiem czemu kieruje Pan postulaty na temat opłacalności polskiej bandery do mnie. Jeśli chodzi o politykę morską to uważam, że każdy kolejny rząd, niezależnie od opcji politycznej zaniedbuje tę dziedzinę.