Po średnio udanych występach polskich sportowców na Igrzyskach Olimpijskich polskim sportem narodowym staje się szukanie związków firmy Amber Gold z każdym kto miał z tą firmą przynajmniej sporadyczny kontakt. Wszyscy oni, w oczach nieustraszonych tropicieli, stają się współpracownikami Amber Gold, a więc stają się współwinnymi.

Przyłączam się do tropiącej sfory. Bo czemu nie? Wszak nawet jeden z posłów PiS zachęcał mnie w liście, bym „nie chował głowy w piasek”. Więc nie będę chował. Musimy wszyscy być konsekwentni (do bólu) w tropieniu wspólników Amber Gold!

Zadajmy pytanie kluczowe: jaka grupa społeczna masowo skorzystała z działalności Amber Gold? To ponad 300 tysięcy klientów OLT Express! Dlaczego żaden z tej pokaźnej grupy kupując bilet nie zainteresował się skąd przewoźnik bierze pieniądze na działalność? Dlaczego nie zgłosił się do lokalnej delegatury służb tajnych z pytaniem o pochodzenia środków finansowych na działalność OLT Express? Przecież według Krzysztofa Moczulskiego z portalu lotnictwo.net (cytuję za „Rzeczpospolitą” z 10 sierpnia br.) średnia cena biletu na liniach krajowych gwarantująca zysk przewoźnika to 200-250 złotych. A i to przy założeniu wypełnienia samolotu na poziomie 70-75 proc. Łatwo więc zauważyć, że ktoś – zapewne klient zwabiony zyskiem z lokat w Amber Gold – musiał dopłacić do każdego pasażera OLT kupującego bilet za 99 zł.

„Prezes Polskich Linii Lotniczych LOT Marcin Piróg twierdzi, że nie da się latać po Polsce bez strat, jeśli bilet kosztuje poniżej 200 zł.” (ten sam numer „Rzeczpospolitej”). „Bilet za 100 złotych nie pokrywa nawet kosztów” – dodaje Piróg.

A więc kto dopłacał do tych biletów? Wniosek może być tylko jeden – większość klientów OLT jest uwikłanych w aferę. Tu nie poradzi nawet sejmowa komisja śledcza. Może powołać trybunały ludowe, których składy wyznaczą prawi i sprawiedliwi obywatele naszego kraju.

Przesadzam? Ośmieszam i bagatelizuję „aferę Amber Gold” i goniących za wygórowanym zyskiem klientów tego parabanku? W żadnym wypadku. Po prostu staram się stosować logikę części polityków lewicowo-prawicowych i niektórych dziennikarz, którzy – niestety – czasami tak gonią za sensacją, że nie mają czasu pomyśleć.

Też tego doświadczam, jako że bywają takie dni, kiedy trudno się skupić, gdy wciąż dzwoni telefon i muszę odpowiadać na te same pytania; „Czy znał pan Plichtę?”, „Czy wiedział pan, że pieniądze, które Amber Gold przekazał na gdańskie ZOO pochodzą z ludzkiej krzywdy?”. I tak dalej, i tak dalej.

Jeśli będziemy się trzymali logiki podejrzliwości, przypisywania wszystkim złej woli, to postawimy pod ściana oskarżenia wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli jakikolwiek kontakt z Amber Gold. Od pasażerów OLT, przez gdańskich dominikanów, po dyrektora gdańskiego ZOO.

Ale „ręka sprawiedliwości” i mnie – jakże słusznie – dosięga! W swej bezbrzeżnej naiwności zwróciłem się (pisemnie, więc jest ślad, jest dowód) z rekomendacją wsparcia finansowego produkcji filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa”. Zwróciłem się wprawdzie do kilku firm, ale do Amber Gold – o zgrozo – także. Pech chciał, że kilka z nich (w tym jedna naprawdę bardzo bogata) odmówiło, ale Amber Gold cynicznie nie odmówił. I teraz dawno nie słyszany i nie widziany europejskiego formatu polityk z Podlasia Jacek Kurski może, jakże słusznie, oskarżać, wzywać reżysera i bohatera filmu do „tablicy wstydu”.

A swoją drogą czy Jacek Kurski nie jest przypadkiem także uwikłany w aferę? Wszak na niej skorzystał – Amber Gold wyciągnął go, jednym zgrabnym ruchem, z absolutnego niebytu. Dzięki Plichcie Kurski znów zaistniał!

Następna grupa podejrzanych to media. I tu narażam się, jakże nierozważnie, na śmiertelne niebezpieczeństwo – zadzieram z mediami. Ale cóż, brnę dalej. I znów zacytuję „Rzeczpospolitą” (7 sierpnia br.): „Według firmy Kantar Media liczącej cennikowe wydatki firm (przed uwzględnieniem rabatów) w I półroczu 2012 Amber Gold wydał na swoja promocję 66,1 mln. zł., w tym prawie 45,6 mln na promocję OLT Express. W całym ubiegłym roku na reklamę Amber Gold przeznaczył 18,5 mln zł. Z szacunków jednego z domów mediowych działających w Polsce wynika, że do 20 lipca Amber Gold wykupił w tym roku reklamy za 36,3 mln zł w gazetach, magazynach, w reklamie zewnętrznej, Internecie i radiu oraz zapłacił 19,7 mln zł za reklamy w telewizji”.

Jedyna gazeta, która nie przyjmowała tych reklam to „Puls Biznesu”. „Gazeta Wyborcza” przyjęła reklamy za 2,6 miliona, „Rzeczpospolita” za 2,9 mln, „Dziennik Gazeta Prawna” za prawie milion.

Na studiach prawniczych uczono mnie fundamentalnych zasad państwa prawa. Jednym z nich jest domniemaniu niewinności. No tak powie ktoś, ale przecież te studia to za komuny były. Prawda. Ale i teraz słyszę często, i się z tym zgadzam, że zaufanie między obywatelami jest fundamentem społeczeństwa obywatelskiego.

Chciałbym wyraźnie powiedzieć – dajmy spokój!

350 tysięcy klientów OLT w dobrej wierze kupiło swoje bilety.

Dyrektor gdańskiego ZOO w dobrej wierze przyjął legalną darowiznę na rozbudowę swojej placówki.

Przeor Dominikanów w dobrej wierze przyjął środki na konserwację Bazyliki św. Mikołaja.

Szefowie mediów w dobrej wierze i kierując się dobrem biznesowym swoich gazet, portali, stacji radiowych i telewizyjnych udostępnili swoje łamy i czas antenowy dla reklamy Amber Gold i OLT Express.

I ja, pisząc do różnych firm w sprawie wsparcia projektu Wajdy, kierowałem się bezinteresowną troską o powstanie ważnego i potrzebnego filmu.

Żaden z nas – klientów OLT, pracowników ZOO, szefów mediów itd. – nie ma codziennego kontaktu z Komisją Nadzoru Finansowego, ABW, policją… I nie musimy mieć. Kierujemy się po prostu zaufaniem. Na jakiej podstawie mamy podchodzić z podejrzliwością i rezerwą do działających legalnie firm?

Odrębną sprawą jest – marginalnie traktowana przez polityków i część mediów – ekonomiczna ignorancja całych rzesz naszych rodaków. Wielka szkoda, że tak niewiele u nas poświęca się miejsca i czasu dla edukacji ekonomicznej.