Uwaga! Żart!
Pragnę uspokoić część korespondujących za mną obywateli. Pogłoski o tym, że zwariowałem są przesadzone.
W swoim tekście na blogu „Każdy z nas jest winny” posłużyłem się ogólnie znanymi chwytami stylistycznymi – ironią i sarkazmem. Ironia w rozumieniu potocznym to zawoalowana kpina, złośliwość, dystans. Natomiast sarkazm to nic innego, jak spotęgowana ironia, używana zazwyczaj jako sposób wyrażenia negatywnego nastawienia do czegoś lub kogoś; złośliwość.
Chodziło mi o wyśmianie pewnych absurdalnych oskarżeń, jakie rzucają na wszystkich, którzy mieli jakieś kontakty z Amber Gold.
Wszystkich, którzy potraktowali mój tekst ze śmiertelną powagą – a było takich wielu – przepraszam.
3 komentarze
Dobry żart tynfa wart! Gorzej jak ten żart trzeba wszystkim tłumaczyć bo jakoś wszystkim oprócz opowiadającego wydaje się on mało zabawny.
Ma Pan pełne prawo do użytych form stylistycznych, tak jak prezes (nie-prezes) Plichta ma prawo do cynizmu, a poszkodowani przez AG „inwestorzy” mają prawo do wypowiedzi tych form stylistycznych całkowicie pozbawionych, a za to przesyconych emocjami. Oprócz treści pozostaje wrażenie, a w tym przypadku jest ono bardzo złe. Myślę, że wiele osób tak jak ja, uważa, że taka forma wypowiedzi jest zwyczajnie nieodpowiednia.
Trudno Pański poprzedni tekst poświęcony firmie Amber Gold (AG) traktować śmiertelnie poważnie, ale tak samo trudno przejść do porządku dziennego, pomimo irocznicznej formy, do obecnych w nim uogólnień i uproszczeń. Szczęśliwy jest pewnie człowiek, który w swoim życiu może kierować się zaufaniem i nie ponosić z tego powodu przykrych konsekewncji. Zaufanie się buduje. Często jest to konstrukcja skomplikowana i złożona z drobnych elementów. Drobiazgi się na zaufanie składają i drobiazgi potrafią je zrujnować. Osoby publiczne i instytucje zwracając się do firmy z prośbą o wsparcie szczytnego celu niejako tę firmę namaszczają. Nie wiem jakimi kryteriami kierował się Pan zwracając się do AG o wsparcie finansowe filmu A. Wajdy. Ale zakładam, że mając wiedzę ekonomiczną większą niż nieszczęsna grupa „inwestorów”, zdawał Pan sobie sprawę, że oferta AG jest delikatnie mówiąc mało wiarygodna. Ciągle słyszymy o tym, że ludziom nie zapaliło się „czerwone światło” i powierzali AG swoje pieniądze. A Panu się nie zapaliło to światełko? Nie podejrzewał Pan, że coś jest nie tak i te pieniądze o które Pan prosi mogą nie być tymi, które kolokwialnie mowiąc „nie śmierdzą”?
Nie jestem skłonny posądzać Pana o działanie z premedytacją i współpracę z oszustami, jak to chętnie czynią niektóre osoby korzystające z nadarzającej się okazji. Chciałbym jednak żeby w miejsce figur retorycznych pojawiły się jasne sformułowania i przyznanie się do pmyłki.
Obywatelu Prezydencie
Jestem w stanie napisać dopiero teraz gdyż dopiero co uporałem się z konwulsjami śmiechu po tak znakomitym zwieńczeniu tak prześwietnej i lekkiej satyry.
Ośmielam się wszelako prosić by opatrywać tego rodzaju publikacje stosownym ostrzeżeniem, gdyż obywatele płatnicy PIT (już circa 37% udziału gminy) i innych podatków tudzież opłat mogą mieć serca i umysły na tyle słabe, by tego obciążenia humorem nie wytrzymać i przenieść się w zaświaty, gdzie łączność z budżetem tylko przez Zarząd Dróg i Zieleni możliwa będzie.
Panie Pawle A. jak „ciąglęło” się samolocik OLT?