Zdziś zmarł Stanisław Michalski, znakomity aktor, wilniuk. Od końca lat pięćdziesiątych związany z Gdańskiem, z Teatrem Wybrzeże. Był jakiś czas dyrektorem tej sceny.

Jeszcze nie tak dawno, bo w 2005 roku, obchodził jubileusz pięćdziesięciolecia pracy scenicznej.

W naszej pamięci zostanie wiele jego ról teatralnych i telewizyjnych. I przeszło dziewięćdziesiąt filmowych.

Ale nade wszystko pozostanie w nas jako wspaniały, niebanalny człowiek. Był bowiem postacią niezwykle barwną i charakterystyczną. Był duszą każdego towarzystwa. Nawet wtedy, gdy zmagał się z ciężką chorobą.

Ostatni raz widziałem go na promocji albumu Maćka Kosycarza w gdańskim Manhattanie. Był już ciężko chory. Ale gdyby mi tego ktoś nie powiedział, wcale bym tego nie zauważył.

Stanisław Michalski nade wszystko kochał życie, kobiety i teatr – choć nie jestem pewien, czy właśnie w tej kolejności.

Będzie go nam brakowało.