Dyskusja o proponowanych zmianach w edukacji sprowadza się do stwierdzenia, że jest tak dobrze, że nie należy nic zmieniać. Z drugiej strony zgłoszone przez miejską stronę propozycje, nie doczekały się kontrpropozycji, poza jedną – „żeby tak było, by było jak było”. Chociaż z uwagą wsłuchuję się we wszystkie opinie te publikowane w mediach i te przesyłane bezpośrednio do mnie, to jednak nie oceniam obecnego stanu tak dobrze jak niektórzy moi polemiści. Nie jest prawdą, że nie potrzebujemy zmian. Obecny stan nie jest satysfakcjonujący i mimo, że to mało opłacalne wizerunkowo, w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość miasta, chcę i muszę tę dyskusję podejmować.

Teza stawiana publicznie, że proponowane przez nas zmiany mają charakter cięć budżetowych, które mają na celu pokrycie innych wydatków, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wydatki na edukację w Gdańsku rosną co roku mimo systematycznego spadku dzieci w wieku szkolnym. Planowane wydatki edukacyjne pochłoną w 2015 roku prawie 740 milionów. To aż jedna trzecia wszystkich wydatków Miasta. Zatem argument, że w kontekście planowanych zmian w siatce oświatowej Gdańsk chce oszczędzać na edukacji jest wysoce nietrafiony.

 

Gdańsk nie oszczędza na edukacji

 

Gdańsk, nie tylko nie oszczędza, ale z roku na rok wydaje na ten cel coraz więcej. I przemawia za tym nie polityczna demagogia, a konkretne kwoty. W roku 2014 wydatki edukacyjne wyniosły 709 mln zł, a więc w tym roku wydamy ponad 30 milionów więcej! To olbrzymie pieniądze i należy sobie zadać pytanie: jak je wydać? Odpowiedź jest oczywista: jak najlepiej, jak najbardziej efektywnie, z pożytkiem dla wszystkich, którzy z systemu oświaty korzystają.

Faktem jest też to, że wpływy z rządowej subwencji oświatowej w coraz mniejszym stopniu pokrywają wydatki oświatowe Gdańska. W 2015 subwencja ta wyniesie 413 mln zł, dotacja na przedszkola 20 mln zł. Oznacza to, że pozostałe środki miasto musi wygospodarować z własnego budżetu. To ponad 41 % wydatków na edukację, czyli 305 mln zł. Jesteśmy więc w miejscu, w którym należy podjąć racjonalną debatę, jak wydać te pieniądze. Ale nie powinna być to debata na ulicy, z transparentami w rękach. Powinna być to debata na rzeczowe argumenty, czy utrzymywać budynki szkoły tylko w połowie wypełnione, czy łączyć je w placówki, które skonsolidowane będą szansą na pełniejszą ofertę edukacyjną, by móc sięgać po środki unijne.

 

Nieubłagana demografia

 

Zmiany są potrzebne. Przemawia za nimi także demografia. Liczba uczniów spada. W roku szkolnym 2006/2007 w gdańskich szkołach uczyło się prawie 67,5 tysiąca dzieci. W roku szkolnym 2013/2014 już tylko 54,2 tys. To spadek o prawie 20%. Dziś największe zapotrzebowanie na miejsca w placówkach oświatowych mamy w przedszkolach i szkołach podstawowych, w których uczy się ponad 30 tysięcy dzieci. Najmniej uczniów jest dziś w szkołach ponadgimnazjalnych. I będzie to tendencja, która utrzyma się przez kolejne lata, zanim najmłodsze dzieci, nie trafią na ten poziom nauczania. Z tych analiz wynika, że należy zracjonalizować ofertę edukacyjną szkół ponadgimnazjalnych. I nie mam tu na myśli ich zamykania, ale taką alokację, by placówki te przetrwały „chude lata” przygotowując ofertę dla wyżu demograficznego, który dopiero za 6-9 lat będzie się kształcił na tym poziomie.

Stąd potrzeba dyskusji nad kształtem siatki oświatowej w Gdańsku, nad strategią jej rozwoju zgodnie ze zmieniającą się rzeczywistością.

 

Uporządkowanie oferty edukacyjnej

 

Zaprezentowany przez mojego zastępcę Piotra Kowalczuka pakiet zmian wywołał falę protestów. Mimo, że żadne decyzje nie zapadły, odezwały się głosy, które tych zmian nie chcą. I z punktu widzenia czysto ludzkiego są to dla mnie głosy bardzo istotne. Nie od dziś wiadomo, że każda zmiana budzi niepokój, niepewność, czy to nowe, aby na pewno będzie lepsze. W moim przekonaniu argumenty, które przemawiają za potrzebą zmian są bardzo racjonalne.

Przede wszystkim chodzi o uporządkowanie oferty. Dziś jest ona rozproszona, a wiele podmiotów finansowanych przez miasto wykonuje te same zadania na innych zasadach. Na przykład ofertę sportową dla dzieci prowadzi dziś zarówno Gdański Ośrodek Kultury Fizycznej, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, Pałac Młodzieży i niektóre szkoły. Podobnie rzecz się ma z ofertą zajęć kulturalnych realizowanych przez Gdański Archipelag Kultury i Pałac Młodzieży. Rozproszona jest również infrastruktura, ogromny majątek, którym trzeba rozsądnie gospodarować i udostępniać go maksymalnie wszystkim mieszkańcom w różnym wieku i o zróżnicowanym statusie majątkowym. Proponowany pakiet zmian ma również na celu taką optymalizację. Dosłownie oznacza to, że miejskie baseny, sale, boiska mają być jak najdłużej otwarte dla wszystkich, niezależnie od możliwości finansowych. Chcę zmiany priorytetu udostępniania miejskich obiektów na płatne zajęcia i iść w stronę jak najszerszego udostępniania ich wszystkim poza godzinami, w których odbywają się zajęcia szkolne.

Niezbędne jest także dalsze porządkowanie oferty kształcenia zawodowego. Mamy do czynienia z sytuacją, w której jeszcze funkcjonują kierunki nie do końca zasadne, np. w Zespole Szkół Architektury i Krajobrazu i Handlowo-Usługowych istnieją klasy ekonomiczne, podczas gdy ta sama oferta realizowana jest w Zespole Szkół Ekonomicznych. Tworzenie Centrów Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego jest sprawdzoną w kraju formułą, która wykorzystując tę samą bazę dydaktyczno-warsztatową, dają możliwość u s t a w i c z n e g o kształcenia młodzieży i dorosłych.

Sens łączenia szkół np. w Centra Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego ma także wymiar ekonomiczny. Jak zapowiedział Marszałek Województwa Pomorskiego w ramach nowej perspektywy unijnej na lata 2014-2020 CKZIU w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego będą miały możliwość pozyskiwania funduszy unijnych, czego nie przewiduje się dla pojedynczych szkół zawodowych. Szansa ta staje zatem przed ewentualnym CKZiU nr 3, który ma powstać z połączenia Zespołu Szkół Architektury i Krajobrazu oraz Zespołu Szkół Zawodowych nr 9 przy ul. Dąbrowszczaków. I ta szansa pojawi się już w tym roku i musimy instytucjonalnie się do tego przygotować. Warto również pamiętać, że każda jednostka edukacyjna istniejąca jako odrębny byt to stanowisko dyrektora, zastępcy, pracowników administracji, które często nie są redukowane wraz ze zmieniającą się liczbą uczniów. Od tego jest się prezydentem miasta, żeby się przyglądać zmianom i na nie reagować. Oczywiście każda zmiana powoduje, że jakaś grupa nie będzie z niej zadowolona. To właśnie teraz jest czas, żeby o tym rozmawiać.

Niezbędne jest także przyjrzenie się ofercie zagospodarowania czasu po zajęciach lekcyjnych dla gdańskich dzieci. Finansowanie poniekąd pochodzi z odpisu subwencji oświatowej. Poniekąd, ponieważ nie są to pieniądze „znaczone”, nikt nie „każe” nam wydawać tych pieniędzy na działalność pozaszkolną, ale uważamy, że jest to bardzo ważne zadanie. Warto więc by ten ważny składnik rozwoju młodych ludzi, był sprawiedliwie dzielony, by dostępność do oferty finansowanej z tej części budżetu, była w miarę powszechna i szeroka. W skali roku to 10 mln zł, które mogłyby być przeznaczone na bieżące funkcjonowanie szkół. Przy czym Gdańsk dokłada do tego kolejne 4 mln zł, co pozwala sfinansować działalność: Gdańskiego Ośrodka Kultury Fizycznej (2 mln zł), Pałacu Młodzieży (3,8 mln zł) i Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych (8,7 mln zł).

 

Jak to jest z Pałacem Młodzieży

 

Pałac Młodzieży w kontekście planowanych zmian jest jednym z najbardziej interesujących opinię publiczną tematów. Pora więc na fakty. Aktualnie na 44,38 etatów nauczycielskich w tej placówce przypada 23,2 etatów administracji i obsługi. Oznacza to, że statystycznie na dwóch pedagogów zatrudniony jest jeden pracownik administracyjny. Poddaję w wątpliwość, czy taka struktura zatrudnienia jest właściwa. Z zespołu 52 nauczycieli pracujących w placówce sześciu zatrudnionych jest podwójnie – także w oparciu o Kartę Nauczyciela – w innych placówkach oświatowych. Oznacza to, że Miasto Gdańsk płaci im podwójnie, ale czy oni podwójnie świadczą na rzecz miasta pracę? Czy są w stanie pracować 80 godzin w tygodniu zachowując 13 godzinny czas odpoczynku – o czym mówi prawo. Dodam też, że 20 osób z kadry Pałacu Młodzieży pracuje na umowę zlecenie w Gdańskim Archipelagu Kultury, którego działalność tak bardzo negują publicznie.

Efekt jest taki, że płace pochłaniają w Pałacu Młodzieży prawie 3,3 mln zł, a tylko 572 350 zł to tzw. wydatki pozapłacowe. Miastu zależy na tym, by 3,8 mln zł, jakie przeznacza z subwencji na utrzymanie placówki nie działało z pożytkiem jedynie dla dwóch tysięcy uczestników stałych zajęć w placówce. Ale też dla chętnych z pozostałych kilkudziesięciu tysięcy gdańskich uczniów, którzy dziś składają się na te zajęcia. Bo beneficjentów tego tortu, proszę pamiętać, powinno być w Gdańsku znacznie więcej. Wszyscy gdańszczanie mają prawo do rozwijania swoich pasji, zdolności, talentów. Przeciwnicy zmian niechętnie przyznają, że zapisanie się na zajęcia w Pałacu Młodzieży nie jest tak proste i dostępne dla wszystkich. Z oferty korzysta kilkaset rodzin, których dzieci uczęszczają najczęściej na różnorodne zajęcia (stąd rodzi się pogląd, że tych dzieci jest 2000 – a tak nie jest). Zapisując dzieci na zajęcia trzeba się liczyć z wpłacaniem darowizn od kilkudziesięciu do 200 zł miesięcznie. Oczywiście, dobrowolnie, ale zapisując się od razu trzeba tę wolę zadeklarować i mieć na pokrycie opłat dostateczne środki. Mało tego, dla kogoś kto mieszka poza ścisłym centrum, wiąże się to z dowożeniem dzieci na Ogarną, co już samo w sobie jest skutecznym ograniczeniem potencjalnych chętnych.

Tylko zmiana formuły prawnej Pałacu Młodzieży – z placówki oświatowej – na inną pozwoli sięgnąć po inne – pozabudżetowe źródła finansowania. Co z kolei wpłynie na rozszerzenie oferty zajęć i wprowadzenia do Pałacu Młodzieży innych grup społecznych – jak choćby seniorzy. Choć głos tych ostatnich nie jest słyszalny, oni także zbierają podpisy pod petycją, o otwarcie Pałacu Młodzieży na ich potrzeby. Bo chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by z pracowni komputerowej Pałacu rano korzystali seniorzy, a po południu dzieci.

Zmiana formuły organizacyjnej Pałacu Młodzieży pozwoli też prowadzić zajęcia nie tylko w budynku Pałacu Młodzieży, a oszczędności przeznaczyć na dodatkową organizację zajęć w dzielnicach. Ważny w poprzednim zdaniu był wyraz DODATKOWO. Nie chodzi bowiem o rozparcelowanie oferty Pałacu, ale jej powielenie: w szkołach, filiach GAK, czy też filiach Miejskiej i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Zachęcam do dialogu w tej sprawie. Dialog jest potrzebny. Jest motorem rozwoju, bo wzbogaca – poprzez wymianę poglądów – obie strony.

 

Co z Gdańskim Ośrodkiem Kultury Fizycznej

 

Przekonałem się o tym na przykładzie Gdańskiego Ośrodka Kultury Fizycznej, którego pracownicy też w pierwszym momencie zaprotestowali przeciw zaproponowanej zmianie, czyli planowi włączenia tej placówki w struktury MOSiR. Protest jednak zawieszono i zdecydowano się na rozmowy z Miastem o formule restrukturyzacji.

Delegacja pracowników zaproponowała inne, niż zakładaliśmy rozwiązanie. GOKF chce funkcjonować jako placówka oświatowa i zajmować się animacją sportu dziecięcego i młodzieżowego, ale administrowane przez siebie obiekty chętnie odda do MOSiR tak by zaplecze sportowe – cała miejska infrastruktura – miała jednego zarządcę.  To z kolei pozwoli racjonalnie ją wykorzystywać. Nauczyciele GOKF będą organizatorami zajęć pozalekcyjnych na tych obiektach, a także w dzielnicach, gdzie podobnych zajęć brakuje. To rozsądna propozycja. Na pewno godna rozważenia i będzie wzięta pod uwagę. Jest wynikiem toczącego się dialogu, którego ostatnio w temacie zmian edukacyjnych brakuje.

 

Łączyć – nie łączyć

 

Łączenie szkół w zespoły – jak chociażby Szkół Przyszpitalnych – pozwoli racjonalnie zarządzać kadrą. Czy nie lepiej pracować na pełnym etacie biologowi, fizykowi, geografowi w zespole? A nie ma takiej możliwości w aktualnej, rozproszonej na cztery szkoły strukturze. Jeden zespół pozwoli bardziej elastycznie reagować na potrzeby dzieci, które trafiają do szpitali i tam mają mieć dostęp do edukacji, tak aby przerwa w nauce miała jak najmniej odczuwalne skutki.

W innych przypadkach – jak chociażby połączenie w zespół sześciu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych – pozwoli dodatkowo uwspólniać zakupy, ujednolicić standard zarządzania, a także polepszyć obsługę wymagających i potrzebujących pomocy gdańszczan.

To naprawdę ma wielkie znaczenie. Jeden zarząd sprawi, że psycholodzy i pedagodzy wszystkich placówek będą racjonalnie wykorzystani. Wiem, że w Gdańsku jest najwięcej w skali kraju uczniów, którzy wymagają szczególnych warunków kształcenia – chodzi tu o uczniów z orzeczeniami do kształcenia specjalnego oraz wydanych orzeczeń do nauczania indywidualnego. Jednolitym organizmem tzn. Zespołem Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych musimy dla nich wypracować optymalne wsparcie.

W reorganizacji gdańskich szkół i placówek myślimy o ofercie, którą należy poszerzać i o pieniądzach, które należy racjonalnie wydawać. Szkoła czy na wpół pusta, czy wypełniona po brzegi generuje jeden koszt utrzymania. Trzeba ją ogrzać, zapewnić media, obsługę. Jeszcze kilka lat temu w Zespole Szkół Zawodowych nr 9 uczyło się ponad 700 uczniów. Dziś jest ich 347. To mniej niż połowa. W ZSZ nr 9 od nowego roku szkolnego zmianowość, tj. wykorzystanie placówki spadnie poniżej połowy. Stąd pomysł utworzenia CKZiU nr 3 na bazie Zespołu Szkól Architektury Krajobrazu przy Czyżewskiego. Odpowiedź na pytanie dlaczego ruch w tę stronę, jest prosta: na Czyżewskiego do szkoły należy prawie osiem hektarów, zatem CKZiU ma szansę nie tylko na rozwój nowych kierunków kształcenia, ale rozbudowę bazy oświatowej. Takiej szansy ze względu na położenie, nie ma żadna szkoła w Gdańsku.

Nie wszystko co się da policzyć, liczy się i odwrotnie. Zarzucono mi, że nie przedstawiłem propozycji zmian edukacyjnych przed wyborami. Ale to nieprawda, w kampanii wyborczej przedstawiłem program, który dziś konsekwentnie realizuję. Muszę patrzeć w przyszłość, tak jak mówi nazwa jednego z bardzo udanych projektów edukacyjnych „Edukacja z widokiem na przyszłość”. Gdybym uważał święty spokój za najwyższą wartość, nie godziłbym się na te zmiany.

 

Dialog – motorem rozwoju

 

Przedstawione uchwały – intencyjne – to początek dyskusji. Dyskusji do której zachęcam: związki zawodowe, rady pedagogiczne, rodziców. Jesteśmy na początku procesu, a dyskusja ze szkołami prowadzona będzie w trzecim tygodniu lutego. Ktoś zapyta dlaczego tak późno? Przypominam, że zgodnie z obowiązującym prawem tylko dyrektorzy szkół mogą zwołać rady pedagogiczne, na których rozmawiać będziemy o potrzebie zmian. Ani prezydent, ani nikt z miasta tych rad nie zwołuje. Będziemy więc na tych spotkaniach jako zaproszeni goście.

Przypominam także, że do 16 lutego Miasto czeka na zgłoszenia chętnych do dialogu o nowej formule prawnej Pałacu Młodzieży, jego ofercie i ofercie zajęć pozaszkolnych/pozalekcyjnych dla wszystkich gdańszczan. Uruchomiliśmy specjalny mail [email protected] już 2 tygodnie temu. Z przykrością dowiedziałem się, że na tę skrzynkę mimo, że upubliczniły ją media, przyszły zaledwie dwa e-maile. Warto również uświadomić sobie, że choć prezydent miasta odpowiada za ustawiczną edukację w Gdańsku, to wpływ ma na jej kształt bardzo ograniczony. Konkursy na stanowiska dyrektorów rozstrzyga to 9-os komisja, w której przedstawicieli urzędu jest tylko troje. Wszelkie kwestie płacowe, nagrody roczne, regulują ustawy i porozumienia ze związkami, system awansu nauczycieli, pensum i siatka płacowa. Kontrolę merytoryczną sprawuje z kolei kuratorium. Takie więc zarządzanie, w którym brak i kija i marchewki.

 

Co dalej?

 

Wsłuchując się uważnie w różne głosy mieszkańców i mediów, postanowiłem więc wydłużyć czas na dyskusję oraz wypracowanie szczegółów tych procesów co znajdzie swoje odzwierciedlenie w zgłaszanych przez nas autopoprawkach do uchwał, przedkładanych Radzie Miasta.

I tak w przypadku Zespołu Szkół Zawodowych nr 9 i Zespołu Szkół Architektury Krajobrazu i Handlowo-Usługowych proponuję utworzenie CKZiU nr 3 już w tym roku, ale kontynuację przez uczniów nauki pod dwoma adresami. Podobnie widzę kwestie włączenia Zespołu Szkół Energetycznych do CKZiU przy Hallera. Potrzebujemy więcej czasu, aby wszystkie strony mogły poczuć, że ich zdanie zostało uwzględnione i każdy wariant przeanalizowany. Proces przekształcania potrwa więc dłużej, niż początkowo to zakładaliśmy. Nie ma jednak odwrotu od zmian w formułę centrum, bowiem właśnie taka jest preferowana przy przyznawaniu środków unijnych i umożliwia faktycznie ustawiczną edukację, czyli pracę szkolnych budynków przez cały tydzień na okrągło, z pożytkiem dla gdańszczan.

Dostrzegam też pozytywne skutki trwającej dyskusji, kiedy słyszę, że dotąd niemożliwe otwarcie basenu w czasie ferii zimowych przy ul. Dąbrowszczaków, stało się możliwe w tym roku.

Docierają do mnie argumenty nauczycieli z GOKF i faktycznie rozumiem, że potrzeba więcej czasu na dokończenie procesu awansów zawodowych oraz precyzyjne przeorganizowanie MOSIR, tak aby mógł się stać dobrym organizatorem zajęć dla wszystkich grup wiekowych w Gdańsku. Ten proces potrwa dłużej, ale w efekcie lepiej wykorzystamy zasoby doświadczonych trenerów i naszą infrastrukturę.

Z przekształceń czterech zespołów szkół przyszpitalnych, wyłączymy jeden zespół przy Szpitalu Srebrniki, ze względu na specyfikę pacjentów korzystających z zajęć edukacyjnych. Ale nadal uzasadnione jest połączenie pozostałych trzech zespołów (podstawówka, gimnazjum) w jeden organizm, pod jednym zarządem i ze wspólną administracją.

Reorganizację formuły Pałacu Młodzieży wydłużymy o rok. Poświęcimy ten czas na debatę, bo jest ona potrzebna. Dla mnie niezmiernie istotne jest, aby słyszalny był głos wszystkich tych, którzy mieszkają daleko od ulicy Ogranej i nie pracują w Pałacu. Ważnym celem na tę kadencję, który wyznaczyłem w programie wyborczym jest równy dostęp do zajęć dla wszystkich w całym mieście. Dyskusja, debata (a nawet często pyskówka) pokazała pokłady niezrozumienia. Interes kilkudziesięciu tysięcy zostaje przesłoniony przez interes kilkudziesięciu pracowników Pałacu Młodzieży.

Będziemy kontynuować dyskusję z udziałem związków zawodowych, rodziców, nauczycieli, różnych grup społecznych, tak aby efektywnie wykorzystywać publiczne pieniądze na organizację zajęć, zwłaszcza dla wszystkich tych, którzy mają do nich utrudniony dostęp.

Już w najbliższym półroczu oczekuję podjęcia energicznych działań ze strony dyrekcji Pałacu Młodzieży, które sprawią, że wykonywany będzie uzgodniony z urzędem plan pracy, który dziś według nas wykonywany nie jest.

Oczekuję otwartego, transparentnego, przejrzystego systemu rekrutacji na zajęcia, a może trzeba również zmienić system punktacji, który dziś preferuje stałych uczestników zajęć. Bo jest co najmniej dziwne, że dziecko za to, że ma tylko jedno z rodziców może za to dostać 5 punktów, a za to, że uczęszcza na zajęcia w Pałacu kolejny rok aż punktów 20! To kto tu jest preferowany? W praktyce oznacza to bowiem, że utalentowane, niepełnosprawne dziecko z niepełnej rodziny  nie ma szans na zajęcia w Pałacu.

Chciałbym też podjęcia dyskusji o kosztach administracyjnych i zatrudnieniu, oraz pracy na kilku etatach prowadzących zajęcia. Chciałbym jasno postawić sprawę udostępnienia tego budynku również innym grupom mieszkańców np. seniorom.

Jeszcze raz zapraszam i przypominam o otwartych spotkaniach na temat przyszłości gdańskiej edukacji, których harmonogram znajduje się na stronie miejskiej http://www.gdansk.pl/nasze-miasto,512,35344.html