Niewiele jest takich decyzji, na które w wielkim napięciu czeka niemal cała opinia publiczna. Z drugiej strony niewiele jest takich decyzji w życiu każdego z nas, które warunkują w tak dużym stopniu dalszy rozwój naszej ścieżki zawodowej . Niezależnie od tego jaką profesję reprezentujemy i czy pełnimy funkcje publiczne. Przed tego typu rozstrzygnięciem stanął w ostatnim czasie Premier Donald Tusk.

W obliczu sondaży wyborczych wydawać by się mogło, że najłatwiejszym rozwiązaniem mogłaby być pozytywna odpowiedź na pytanie o start w wyścigu o pałac przy Krakowskim Przedmieściu. Tym bardziej, że w naturze każdego człowieka szansa na rewanż (w tym przypadku za porażkę sprzed pięciu lat) stanowi niemałą pokusę. Dużą pokusą jest również chęć zrzucenia z siebie ogromnej odpowiedzialności kierowania krajem i przejście na pozycję zdecydowanie bardziej reprezentacyjną.

Mimo tych wszystkich argumentów premier postanowił, że nie będzie startował. Podjął niezwykle odważną i być może prywatnie ryzykowną decyzję. Ale jedynie słuszną.

Nie trzeba przytaczać wielu argumentów. Wystarczy powiedzieć o planie reformy finansów publicznych, który Prezes Rady Ministrów ogłosi jutro na Politechnice Warszawskiej. Dzisiaj Polska potrzebuje merytorycznej dyskusji na ten i inne strategiczne tematy, takie jak system emerytalny, system opieki zdrowotnej, czy w końcu, temat zawodowo mi najbliższy, dalsza decentralizacja kraju. Jatka polityczna, która niewątpliwie wywiązałaby się w przypadku startu Donalda Tuska w wyborach prezydenckich, uniemożliwiłaby tego typu poważną debatę. A tak wysokie poparcie społeczne Premier może teraz zdyskontować na sprawniejsze przeprowadzenie reform.