Dziennikarze jednej z lokalnych gazet mają swój dzień! Ich koledzy z prasy ogólnopolskiej wykryli tak zwaną aferę hazardową. „A co, a my to gorsi?” – zawołali nasi dziennikarze i szparko rzucili się szukać „swojej” afery.

Padło na mojego byłego zastępcę Marcina Szpaka.

Szpak, zanim został moim zastępcą, prowadził bardzo cenioną firmę doradczą DS Consulting. Firma ta między innymi lata temu wygrała przetarg Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju na wypracowanie strategii finansowej dla polskich miast. Z ich materiałów skorzystały: Wrocław, Kraków, Gliwice i Gdańsk.

Kiedy Szpak został moim zastępcą zbył na żonę udziały w firmie i umówiliśmy się, że firma nie będzie startowała w przetargach organizowanych przez Miasto. I słowa dotrzymał.

Ale po jego odejściu umowa, siłą rzeczy, przestała obowiązywać DS. Consulting wygrało organizowany przez nas przetarg. I na to właśnie rzucili się nasi dziennikarze. Nie ważne, że Szpak od stycznie nie jest moim zastępcą, że przetarg rozstrzygnięty został we wrześniu. Nie ważne – ważne, że jest „afera”.

A poza tym DS. Consulting bywało czasami podwykonawcą firm prywatnych, które wygrywały miejskie przetargi. I znów – nikt nie pytał, czy firma ta została wybrana na podwykonawcę tylko dlatego, że mąż głównego udziałowca jest zastępcą prezydenta miasta, czy może dlatego, że jest to jednak jedna z lepszych, a więc gwarantujących rzetelne wykonanie pracy, firm z Polsce. To nieważne, ważne że jest „afera”.

A poza tym firma opracowywała jakieś programy dla Sopotu czy Elbląga! Toż to jawny skandal.

Czy ktoś przypadkiem nie dał się zwariować?

Jasną jest rzeczą, że firma żony Marcina Szpaka nie powinna w czasie jego prezydentury, pracować dla Miasta. Ale dlaczego nie dla Sopotu na przykład? Bo to też Trójmiasto? Posługując się taką logiką można by zaryzykować śmiałą tezę, że nie powinna też przyjmować zleceń na przykład od Katowic. Bo wszak to ja jednak jestem Przewodniczącym Unii Metropolii Polskich, a więc na pewno coś tu było nie tak. Ale też – broń Boże – dla Monachium lub Rzymu, bo przecież przewodniczącym Parlamentu Europejskiego jest Buzek, więc coś pewnie wspólnie pokombinowali…

Absurd? Nie, to logiczne wnioski ze sposobu myślenia niektórych naszych dziennikarzy.

Posługując się dalej tą logiką powinienem przy wyborze kandydatów na kierownicze stanowiska w Urzędzie kierować się zupełnie innymi kryteriami niż dotychczas. Na przykład dobierać tylko ludzi z rodzin bezrobotnych. Albo podczas pierwszej rozmowy komunikować ewentualnemu kandydatowi – „Drogi panie, jest pan wybitnym fachowcem. Bardzo bym chciał, żeby został pan moim zastępcą. Będzie to z wielką korzyścią dla Gdańska. Ale żeby do tego doszło musi pan spełnić jeden warunek – ten mianowicie, że musi pan nakłonić swoją żonę do tego, by poddała się eutanazji”.