Swego nie znacie, cudze chwalicie. Ciągle przypominamy sobie o tej ludowej prawdzie. Dzisiaj odwiedziłem przy ulicy Krętej we Wrzeszczu siedzibę firmy nComputing. Staram się regularnie wizytować gdańskie firmy, przyznam więc, że niełatwo mnie czymś zaskoczyć. Tym razem gospodarzom się jednak udało.
Wyżej wymieniona firma zajmuje się projektowaniem, produkcją i wdrażaniem systemów wirtualizujących komputery. Mówiąc w uproszczeniu, jeden standardowy pecet jest podłączany do kilku, kilkunastu ekranów wyposażonych w specjalną przystawkę oraz oczywiście klawiaturę i myszkę. Użytkownicy tych ekranów mają wrażenie, jakby korzystali z autonomicznych standardowych komputerów stacjonarnych. Wśród najważniejszych zalet takiego rozwiązania jest po pierwsze niski koszt oraz, a może przede wszystkim, ekologia. Produkowane przez nComputing urządzenia korzystają z od 1 do 5 Wattów energii elektrycznej w tym samym czasie, gdy zwykły komputer pobiera 100 Wattów. Dzięki niskiej cenie produktu około milion Hindusów mogło uzyskać bezpośredni kontakt z komputerem, a rząd Macedonii zdecydował się na wdrożenie tego rozwiązania do swoich szkół, obejmując tym samym wszystkich swoich uczniów.
Co prawda gdańska firma jest jedynie oddziałem światowej sieci, której siedziba znajduje się w Krzemowej Dolinie w Kalifornii, tym niemniej jej działalność może stanowić niewątpliwy powód do dumy. Myśl informatyczna zawarta w urządzeniach instalowanych w sieciach komputerowych od New Dehli poprzez Skopje, aż po San Francisco jest efektem pracy zespołu z ulicy Krętej.
Głównym mózgiem tego zespołu jest Pan Mirosław Pacześny, absolwent Automatyki na Politechnice Gdańskiej, robiący wrażenie osoby niezwykle skromnej, ojciec piątki dzieci. Pan Mirosław zaczynał swoją przygodę z komputerem jeszcze w latach osiemdziesiątych, kiedy Polska była informatyczną pustynią. Mimo tego zapóźnienia, spowodowanego chylącemu się ku upadkowi Peerelowi, Pan Mirosław zdobywał wiedzę i doświadczenie. Niczym pionier polskiej informatyzacji budował i rozwijał najpierw lokalną firmę, następnie nawiązał kontakty z inwestorami niemieckim, by ostatecznie włączyć się w działalność korporacji o światowym zasięgu. Niewątpliwie miał też wyczucie chwili. To on, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, zrealizował pierwszy projekt, który stanowi podstawę dzisiejszego produktu firmy nComputing. W czasie, gdy dokonywała się rewolucja internetowa, tego typu przedsięwzięcie musiało być skazane na sukces.
Bardzo się cieszę, że mogłem dziś posłuchać tej historii. Warto jednak, aby usłyszeli ją obecni studenci Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej. Myślę, że historia tego gdańskiego pioniera informatyzacji, mogłaby być dla nich niezwykle inspirująca.