Krótki wpis obrazuje zeszłotygodniowe podsumowanie roku pracy gdańskiej Straży Miejskiej. Na tym blogu prowadziliśmy już dyskusję na temat tej miejskiej służby i od dłuższego już czasu wnioski z tej dyskusji są wdrażane w życie. Corocznym zwyczajem stała się odprawa Straży Miejskiej, czyli spotkanie na początku roku podsumowujące dokonania, sukcesy jak i porażki roku ubiegłego.
Podstawowe pytanie, które często pada, brzmi następująco:
Czy Straż Miejska jest nam potrzebna i czy jej zadań nie mogłaby przejąć policja?
Odpowiedź zawiera się w rocznym podsumowaniu. Straż Miejska podejmuje tysiące drobnych spraw, interwencji, których policja nie chciałaby się podejmować, ale też technicznie zajęłaby się tylko niektórymi z nich. Czy policja podejmie interwencję w przypadku nielegalnie zawieszonego banneru, nieodśnieżonego chodnika, naruszania porządku przez osoby pijące alkohol lub parkujące pojazd w sposób niedozwolony? Niestety nie, gdyż policja nie ma technicznych możliwości zajmowania się takimi sprawami w sposób sprawny i stały, jak i ma dużo istotniejsze problemy do rozwiązania.
Na ponad 80 tys. podjętych interwencji, ponad połowa dotyczyła czystości i porządku. Wciąż stan miasta pod tym względem daleki jest od ideału, ale byłoby dużo gorzej gdyby nie tego typu działania.
Komendant Straży Miejskiej od dłuższego już czasu przesuwa siły z interwencji dotyczących wykroczeń drogowych w stronę przeciwdziałania innym niekorzystnym zjawiskom, takim jak nielegalne reklamy, zaśmiecanie przestrzeni publicznej, niesprzątanie po swoich czworonogach.
Jeśli na ulicy widzimy gdzieś strażników miejskich zakładających blokadę czy wlepiających mandat za parkowanie, to z dużym prawdopodobieństwem zostali wezwani przez mieszkańców na interwencję. To za co jedni Straży Miejskiej nie lubią, dla innych jest jedyną możliwością wpływu na źle parkujących kierowców, osób niszczących zieleń lub mienie.
Skromna załoga Straży Miejskiej poza tym zajmuje się zabezpieczaniem imprez masowych, zwłaszcza ogrom pracy włożyli w organizację Euro 2012, za co im serdecznie dziękuję. Pracownicy Straży Miejskiej obsługują również miejski monitoring, prowadzą zajęcia w szkołach, które mają na celu edukację młodych gdańszczan w zakresie bezpieczeństwa na drodze, czystości i porządku. Straż współpracuje również w działaniach Rad Dzielnic, uczestniczy w ich spotkaniach i dyżurach. Również wyznaczenie „strażników dzielnicowych” ma na celu usprawnienie pracy SM oraz pomoc w problemach mieszkańcom wszystkich dzielnic.
11 komentarzy
Na pewno ktoś w mieście za wymienione wyżej sprawy musi odpowiadać i je egzekwować. Drugą sprawą jest to czy ma to być Straż Miejska (o słabym wizerunku) czy Policja. Nie zgodzę się że Policja za działania, którymi zajmuje się SM nie chciała by się brać. Wystarczył by osobny odpowiedni wydział tak jak teraz jest prewencja, ruch drogowy czy jednostka do spraw gospodarczych. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tworzenia i istnienia wielu nowych służb mundurowych, a w naszym kraju niedługo dojdziemy do absurdu. Przykładem niech będzie iTD, które tak naprawdę zdublowało rolę wydziału ruchu drogowego w policji. Wracając do SM to ta niedługo z coraz to nowymi uprawnieniami stanie się klonem Policji.
Wróćmy teraz do Straży Miejskiej wszystko super słupki pną się w górę zachwycacie się jaką to wykonują robotę. Dla mnie jako mieszkańca potrzebującego interwencji jakość pracy SM spadła i to drastycznie. Był czas kiedy byłem zadowolony z pracy SM jednak to bezpowrotnie się skończyło. Kiedyś nie było problemu z dodzwonieniem się do Straży interwencja maksymalnie po kilkunastu minutach. Ostatnim rokiem takiego funkcjonowania Straży Miejskiej był rok kiedy Pan prezydent miał spotkanie z mieszkańcami Siedlec. Później już tylko gorzej. Proszę spróbować dodzwonić się do SM. Graniczy to z cudem często kilkadziesiąt minut. Nowy system oczekiwania jest tak zaprogramowany aby łatwo pozbywać się natrętów. Po kilku minutach połączenie kończone automatycznie. Często się zdarza, że z drugiej strony jest podnoszona i od razu odkładana słuchawka (niestety po drugiej stronie to słychać i wpływa znacząco na spadek wizerunku. Jeśli już ktoś ma szczęście i cierpliwość na interwencje czeka się w nieskończoność. Jeśli usłyszę, że strażnicy mają coraz więcej pracy to znaczy, że ktoś sobie nie radzi na swoim stanowisku. Myślę, że poważnie trzeba się zastanowić nad zakresem ich interwencji, zmianą dowodzącego obszaru działań, dofinansowaniem lub przekazaniem kompetencji innej służbie. Jakość pracy Policji pozostaje od lat na tym samym poziomie, natomiast jakość pracy Straży Miejskiej spada. Są to moje spostrzeżenia jako mieszkańca liczącego na sprawną i pomocną służbę tego typu.
Straz miejska w gdańsku jest tworem zupełnie nie potrzebnym. Za pieniadze wydane na ten organ mozna spożytkować zupełnie inaczej. Jestem za likwidacja strazy miejskiej i nie przekonuja mnie argumenty prezydenta Gdanska o jej dobrodziejstwie dla miasta i mieszkanców. No chyba ze prezydent ma tam osobiste ,,patrzenie ” na straż miejską
Proszę podsunąć pomysł jak przeciwdziałać takim zjawiskom jak nielegalne wysypywanie śmieci, parkowanie w niedozwolonych miejscach? Jak obsłużyć te kilkadziesiąt tysięcy zgłoszeń w drobnych i ważnych sprawach? Zgadzam się, że nie jest idealnie ale wiem, że jest szereg spraw, którymi policja się nie zajmie bo ma inne priorytety i sama zmaga się z gigantycznymi brakami i zajmować się będzie przede wszystkim przestępstwami a nie wykroczeniami czy miejskim monitoringiem.
Straż Miejska pełni jedynie funkcję represyjną w stosunku do mieszkańców. A w jej zadaniach jest przecież dbanie o porządek oraz mienie gminy. No właśnie, z doświadczenia już wiem, że mienie gminy można bezkarnie niszczyć, gdyż strażnicy albo nie chcą albo nie mogą temu przeciwdziałać. Nie piszę tego z pojedynczego przykładu, to po prostu norma, i rodzi podejrzenie współdziałania SM i urzędników, którzy pozwalają na przykład inwestorom niszczyć drogi, chodniki i zapychać kanalizację w trakcie budowy, a następnie na koszt miasta naprawiamy to po zakończeniu budowy. A są instrumenty prawne, aby zabezpieczyć tak interes miasta, aby inwestor albo nie niszczył, albo naprawił to co zniszczy. Niestety Panie Prezydencie, Pana urzędnicy nie korzystają z tych instrumentów – i teraz rodzi się pytanie, dlaczego? Dlaczego naprawy są na koszt miasta a nie inwestora? Straż miejska jak pisałem jest bezradna i ogarnia ją niemoc, urzędnicy nie są zainteresowani dbaniem o interesy miasta, a my wszyscy ponosimy tego konsekwencje, dlatego uważam, że SM jest zbędną instytucją, przynajmniej w takiej formie jak jest to dzisiaj.
W przypadku prowadzonych budów, są podpisywane umowy, w których inwestor albo sam naprawia szkody, albo jest obciążany kosztami ich wykonania. To akurat normalna procedura, więc nie wiem czym poparty jest Pana pogląd, że tak nie jest.
Mam poparte to doświadczeniem życiowym i zdemolowanymi ulicami z zapchanymi studzienkami przez glinę z budów. Żadnych umów nie było i chyba znowu urzędnicy Pana okłamują. Jeśli nie ma umowy i nie ma indywidualnego zezwolenia (znak zakazu wjazdu do 3,5t z tabliczką nie dotyczy pojazdów danej budowy na podstawie zezwolenia ZDiZ) to nic nie można wyegzekwować od inwestora. Można za to na koszt miasta naprawić szkody.
nielegalne wysypywanie śmieci? Mam pomysł: wprowadzić nową ustawę gospodarowania odpadami! Wszystkie śmieci nagle staną się legalne. A że będzie taki syf, jak dotąd, to już nie ma znaczenia. W końcu liczą się papierowe wyniki.
Zgłaszać Straży Miejskiej potrzebę interwencji. Bez zgłoszeń to się nigdy nie zmieni.
co z tego, że zgłaszam? Nikt się tym nie przejmuje. Gruz na działce miejskiej leży od roku mimo kilku interwencji. Wspólnota mieszkaniowa Dworska 8 zorganizowała śmietnik niezgodnie z ustaleniami podpisanymi przez Macieja Lisickiego kilka lat temu, ale nikt nie reaguje na informację o takiej niezgodności. Ta sama wspólnota notorycznie organizuje wysypisko na trawniku, a ja otrzymuję pismo, że to prawidłowo zorganizowane miejsce gromadzenia odpadów. Wygląda na to, że wielu ludziom w mieście podpowiada klasyk gatynku „nikt nam nie będzie mówił…”
znaki udało się zmienić na potrzeby strażników, bo tak na prawdę, to stoją w pasie drogowym innej drogi, ale kwestia pensjonatu niestety nie została przez urzędników ruszona. Ani WUAiOZ, ani WF, ani PINB nie wykorzystały miesiąca od zgłoszenia. Nawet mimo tego, że otrzymały kopię internetowych ogłoszeń wskazujących wykorzystywanie budynku celem zapewnienia noclegów dla pracowników firm.
problem w tym, że w naszym mieście nie można legalnie sobie poradzić. Prosiłem o pojemnik na liście – nie dostałem. Prosiłem o pojemnik na szkło, tworzywa, papier bo jestem gotów segregować z sensem (na kompost nie ma sensu, bo ilość resztek organicznych jest znikoma) celem odzyskania surowców, ale też nie dostałem nie tylko pojemnika, ale i odpowiedzi.
dostałem za to wezwanie do wpłacenia pieniędzy za nieprawidłowo wykonane usługi. Przeszło pół miesiąca nie miałem pojemnika (moi sąsiedzi nie mają prawidłowych pojemników do dziś), ale miasto reprezentowane przez pracowników ZDiZ wyłudziło opłatę za pełen serwis cały miesiąc. Brak przyzwoitości.