Obecny rząd boi się prawdy i boi się wolnych mediów. Po spacyfikowaniu mediów publicznych, władza wzięła się za media prywatne. Podporządkowana Prawu i Sprawiedliwości Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na TVN 24 blisko 1,5 miliona kary. Z materiałów ujawnionych przez posła Arkadiusza Marchewkę wynika, że może to być pierwszy krok do cenzurowania naszej aktywności w Internecie.
Przypomnę krótko fakty. Między 16 a 18 grudnia zeszłego roku TVN24 relacjonował na żywo kryzys parlamentarny. Stacja transmitowała to, co wydarzyło się w sejmie i pod sejmem. Dziennikarze TVN 24 nie działali aktywnie, nie popierali żadnej ze stron. Po prostu relacjonowali wydarzenia, czyli wypełniali podstawowe zadania swojego zawodu.
KRRiTV nałożyła na nią za to karę. W cywilizowanym świecie nie było podobnych przypadków. Nie zdarzyło się, by karano nadawcę za prezentowanie bieżących wydarzeń. Ta kara nie jest tylko represją wobec jednej stacji telewizyjnej. Jest przede wszystkim próbą zastraszenia niezależnych mediów. Działania takie ostro potępił amerykański departament stanu.
Cenzura internetu
Wydaje się, że nałożenie kary na TVN 24 jest swego rodzaju balonem próbnym przed planowanym przez rząd PiS wprowadzeniem de facto cenzury we wszelkiego rodzaju kanałach komunikacji elektronicznej. Poseł Arkadiusz Marchewka z PO dotarł do nieoficjalnego projektu rządu PiS w zakresie nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Ma ona objąć nadzorem niesławnej KRRiTV nie tylko telewizję i radio, ale także całą naszą aktywność na Facebooku, Twitterze, blogach i na forach internetowych.
Najpierw kara dla @tvn24, później cenzura Internetu? Po co taka rola #KRRiT? To z nieoficjal. projekt ustawy o świad. usług drogą elektr. pic.twitter.com/J96br1zYHQ
— Arkadiusz Marchewka (@A_Marchewka) December 11, 2017
Napisana typowym dla legislacji PiS mętnym, wieloznacznym językiem zmiana prawa przewiduję kontrolę KRRiTV w zakresie “treści wytwarzanych przez usługobiorców społeczności gromadzących się w ramach tych usług”. Celem jest zaś “zapewnienie mechanizmów weryfikacji prawdziwości lub rzetelności informacji”.
Krótko mówiąc, to wyznaczeni przez PiS członkowie KRRiTV zadecydują, czy opublikowany przez Państwa wpis na Facebooku spełnia kryteria rzetelności. KRRiTV określi, czy prezydent Gdańska może skrytykować w internecie niekorzystne dla naszego miasta zmiany w prawie o samorządach.
Czy tak ma wyglądać wolna, demokratyczna Polska? W mojej ocenie nie! Na wymierzone w media i internet działania PiS nie ma i nie może być naszej zgody. Karanie dziennikarzy za rzetelne wykonywanie obowiązków, karanie internautów za swobodną dyskusję to praktyki znane dotychczas z krajów autorytarnych. Nie pozwólmy, by dołączyła do nich Polska!
Na zdjęciu – Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiTV. Fot. krrit.gov.pl