Wczoraj, 16 czerwca, oddałem krew. Przez te kilka lat przez które jestem honorowym dawcą krwi oddałem już ponad cztery litry. Dlaczego to robię?
Są dwa powody. Po pierwsze w dzieciństwie byłem bardzo chorowity, często leżałem w szpitalu. I ratunkiem dla mnie okazała się krew jakiegoś anonimowego krwiodawcy. Kiedy dorosłem myślałem o tym w kategoriach długu honorowego. Myślę, że ten swój prywatny dług już dawno spłaciłem.
Drugi powód jest taki, że odczuwam potrzebę pomagania innym. Tak mnie rodzice wychowali. Mam dość rzadką grupę krwi ORH-, więc na pewno moja krew komuś jest potrzebna.
Oddawanie krwi jest bezbolesne. A w nagrodę można dostać tabliczkę czekolady. I nie jest to czynność ani specjalnie skomplikowana (dla dawcy), ani też zbyt czasochłonna. Trzeba pójść do stacji krwiodawstwa, ja chodzę na ulicę Hojne Wrońskiego 4 do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa. Trzeba mieć ze sobą dowód osobisty. Najpierw pobierają małą dawkę krwi, żeby ją zbadać. Potem trzeba wypełnić mało skomplikowaną ankietę dotyczącą przebytych chorób. Następnie krótka rozmowa z lekarzem, który osłuchuje płuca i ogląda gardło. No a potem przemiłe panie zapraszają na bardzo wygodny fotel na pobranie krwi.
Za pierwszym razem pobierają tylko 200 mililitrów. Potem można oddawać jednorazowo już 450 mililitrów.
Wszystkich odwiedzających mój blog serdecznie namawiam na oddawanie krwi. Możecie naprawdę pomóc innym. A to zawsze warto.